19 stycznia, w czasie uroczystości pogrzebowych Pawła Adamowicza w Bazylice Mariackiej, prezydent siedział w dalszym rzędzie. Organizatorem pogrzebu było miasto i rodzina Adamowicza (choć pogrzeb miał elementy pogrzebu państwowego) i to organizatorzy wyznaczyli miejsce prezydentowi, a także m.in. premierowi Mateuszowi Morawieckiemu miejsce w piątym rzędzie.

Spychalski pytany o tę sprawę stwierdził, że "wszyscy widzieli jak było". - Można się było obrazić, a można było postąpić z pewnym oczekiwaniem Polaków i pan prezydent to zrobił, był na miejscu, był w majestacie Rzeczypospolitej. Był oddać hołd, panu prezydentowi Adamowiczowi, więc to są ważne rzeczy - mówił rzecznik prezydenta w RMF FM.

Spychalski przypomniał też, że prezydent 14 stycznia zaprosił do Pałacu Prezydenckiego "wszystkich przedstawicieli partii politycznych, po to żeby omówić sytuację, żeby zaproponować, wspólne rozwiązania, żeby omówić to co się stało, co można zrobić razem". - Żeby pokazać, że w trudnym momencie jesteśmy się w stanie wnieść poza podziały - dodał.

Rzecznik prezydenta zaapelował też, aby wobec tragedii w Gdańsku "nie czekać na drugą stronę" politycznego sporu jeśli chodzi o wyciągnięcie wniosków z zaistniałej sytuacji.

- Jeśli chcemy być uczciwi, zacznijmy od siebie. Wie pan łatwo jest czekać na innych, nawoływać innych. Myślę, że to jest odpowiedni kierunek, który powinni politycy, publicyści przyjąć - dodał.